27 wrz 2016

Gliniany wtorek - z pamiętnika początkującego ceramika.


Muszę się przyznać, że w toczeniu na kole zakochałam się od pierwszej próby. Wcześniej po prostu  lubiłam zajęcia z ceramiki. Próbowałam różnych technik i poszukiwałam tego czegoś mojego. Kompletnie zaiskrzyło wtedy, kiedy usiadłam przy kole. To jest to, co kocham w ceramice najbardziej!

Marzę, by opanować tę technikę, ale wiem, że wymaga to czasu i ogromnej praktyki. Chodzą słuchy, że trzeba na to dziesięciu lat albo dziesięciu tysięcy wykonanych przedmiotów. Bardziej przemawia do mnie teoria o ilości, nikt nie mówi bowiem, jak intensywne mają być te lata.

Moja pierwsza praca miała być czymś większym, niż to co mi wyszło, czyli  kieliszek na jajko. Zachowałam go na pamiątkę  i jak już będę mistrzynią, to będę na niego patrzeć z, mam nadzieję, rozczuleniem. Zdjęcia najbardziej krzywego na świecie kieliszka na jajko  niestety nie mam jeszcze.

Mam za to sfotografowaną  tę miseczkę - mieści się w pierwszej piątce rzeczy, które zrobiłam:



A potem były, bo po prostu musiały być warsztaty u Jurka. Który to Jurek, nie  dość, że jest mistrzem tego co robi, to jeszcze świetnie uczy.
Niestety osoba początkująca nie wywozi z takich warsztatów arcydzieł. Najlepsze prace wychodzą pod koniec nauki i nie mają szansy być wypalone :(    Zamiast arcydzieł wywozi się wiedzę i umiejętności, to też nieźle!

Kilka moich prac:




Kubki krzywulce z pierwszego dnia.





Uwielbiam te zawijasy  charakterystyczne dla toczenia:



Jeszcze trochę miseczek:












A te prace zachowałam na pamiątkę i ćwiczenie szkliwienia:















Zaczynam odliczanie w dążeniu do opanowania koła. Zamęczać wszystkimi pracami Was nie będę, ale od czasu do czasu będę zdawać relację z moich postępów.
Pozdrawiam, Iza :)

10 wrz 2016

Warsztaty Ceramiczne Czarne - glina.

Dziś pokażę Wam zdjęcia z warsztatów z gliną w roli głównej. O dziwo, mam ich stosunkowo mało . Wszystko przez to, że jak człowiek kręci na kole i jest początkujący, to wszystko jest w tej glinie upaćkane i rzeczywistość nie sprzyja robieniu zdjęć.
Mam za to kilka filmów z Jurkiem przy kole w roli głównej. Musze się tylko nauczyć, jak je odczytać na moim komputerze.







Mistrz drugiego planu to piec do ceramiki opalany drewnem.



Mistrz.









Prace mistrza!












Zamykanie pieca.



Zamykanie pieca.








Wypalamy!




Zaglądamy do środka pieca!

Podglądamy biskwit.


Podglądamy drugi wypał.





Nareszcie!

4 wrz 2016

Pogranicze - część druga.

Po powrocie z Suwalszczyzny przepakowałam się i pojechałam do Czarnego w Beskidzie Niskim.
Autem, samodzielnie :)  Tym samym przejechałam całą Polskę wzdłuż!  Niezły wyczyn jak na osobę, która nie przepada za spędzaniem tylu godzin za kółkiem!

Co robiłam w Czarnem łatwo się domyślić - uczyłam się lepić garnki :) O tym jednak napiszę  w następnym poscie, dziś będzie o pięknych okolicznościach przyrody. Tak się bowiem składa, że Beskid Niski kocham od pierwszego wejrzenia i bezwarunkowo, od mojego pierwszego w życiu obozu wędrownego w górach .



"A gdzieś ty bywał czarny baranie"


Bladym świtem idziemy na wschód słońca nad Nieznajową.



Polubiłam zdjęcia pod światło ostatnio. Im bardziej nieidealne, tym lepiej.












Nieznajowa.

Drzwi do Nieznajowej.




Konie Jurka. Widok z  tarasu Jurka.


Kolejny blady świt.



O poranku -  z doliny wsi Długie.






"Nowy dzień wstaje".








W dolinie wsi Długie.



Budka telefoniczna o świcie.



Tu lepiliśmy garnki.




Tu byliśmy na wycieczce.


Tu spałam :)
Chciałbym powtórzyć te doznania. Ciągnie mnie w te góry okrutnie.
Ciąg dalszy relacji wkrótce.

Pozdrawiam, Iza.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 
design by suckmylolly.com