4 wrz 2016

Pogranicze - część druga.

Po powrocie z Suwalszczyzny przepakowałam się i pojechałam do Czarnego w Beskidzie Niskim.
Autem, samodzielnie :)  Tym samym przejechałam całą Polskę wzdłuż!  Niezły wyczyn jak na osobę, która nie przepada za spędzaniem tylu godzin za kółkiem!

Co robiłam w Czarnem łatwo się domyślić - uczyłam się lepić garnki :) O tym jednak napiszę  w następnym poscie, dziś będzie o pięknych okolicznościach przyrody. Tak się bowiem składa, że Beskid Niski kocham od pierwszego wejrzenia i bezwarunkowo, od mojego pierwszego w życiu obozu wędrownego w górach .



"A gdzieś ty bywał czarny baranie"


Bladym świtem idziemy na wschód słońca nad Nieznajową.



Polubiłam zdjęcia pod światło ostatnio. Im bardziej nieidealne, tym lepiej.












Nieznajowa.

Drzwi do Nieznajowej.




Konie Jurka. Widok z  tarasu Jurka.


Kolejny blady świt.



O poranku -  z doliny wsi Długie.






"Nowy dzień wstaje".








W dolinie wsi Długie.



Budka telefoniczna o świcie.



Tu lepiliśmy garnki.




Tu byliśmy na wycieczce.


Tu spałam :)
Chciałbym powtórzyć te doznania. Ciągnie mnie w te góry okrutnie.
Ciąg dalszy relacji wkrótce.

Pozdrawiam, Iza.

4 komentarze:

Komentarze są moderowane. Jeśli ich nie widzicie, poczekajcie cierpliwie na publikację. Nie piszcie ich ponownie. Dziękuję.
Comments are moderated. If you don`t see your comment, please be patient. It may be posted soon. Do not post your comment a second time. Thank you.