Oprawiłam literkę A. W sposób bardzo zaskakujący dla mnie, a mianowicie postanowiłam, że "opakuję" ją w tamborek. Kiedy pierwszy raz, pewnie kilka lat temu, zobaczyłam już gotowe hafty prezentowane w tamborkach na ścianach, nie podobało mi się to. Nie mogłam zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. I nie mówię tu o plastikowych, udających drewno tamborkach, bo takie wynalazki nigdy do mnie nie przemówią. Czas jednak leci i zmieniamy się, i oto niespodzianka, mam mój pierwszy egzemplarz czegoś, co po angielsku nazywa się "hoop art". Jeśli mam powiedzieć, co mi się w tym spodobało, to chyba będzie ta jakaś bezpretensjonalność, brak powagi i na swój sposób nowoczesność. Takie współczesne podejście do starego tematu :)
Jak zwykle haftowałam na naturalnym lnie, jest to Belfast ( 32 ct ). Tył tamborka zabezpieczyłam filcem, planuję wkrótce mały tutorial i wtedy go zobaczycie :)
Mimo, ze nie pokazywałam się tutaj ostatnio, nie próżnowałam wcale. Przypomniałam sobie bowiem, że nadchodzi zima :) i że umiem robić na drutach.
Zaczęłam chustę, do której od dawna się przymierzałam. Jest ona jeszcze na drutach, a ja jestem ciekawa, czy ktoś rozpozna wzór? Początek jest prosty, ale koniec jest bardzo charakterystyczny i według mnie imponujący:
Pozdrawiam :)