Zanim zagniotę ciasto i upiekę pierniczki do zjedzenia, pokażę Wam te do patrzenia i zdobienia choinki.
Kolorowe ozdoby to była bułka z masłem, ale te z białym szkliwem dały mi popalić. Moja brązowa glina nie lubi białego szkliwa. Miałam dużo odpadów, ale myślę, że kiedyś dojdę do tego, dlaczego pierniki raz mi wychodzą, raz nie. Zacznę testy po Nowym Roku, na razie za duży szał wypałów w pracowni.
Więcej białych ozdób wkrótce.
Pozdrawiam wszystkich gości!
Iza.
Z zachwytem pooglądam sobie jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
jak z zachwytem to można kilka razy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
piękne te Twoje pierniczki. Niby nie do zjedzenia, ale można by było je schrupać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale chrupanie ich byłby niebezpieczne dla zębów :(
OdpowiedzUsuńśliczne i słodkie :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace - pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuń