Chciałabym podzielić się z Wami przepisem na wspaniała nalewkę z kwiatu dzikiego bzu. U mnie ten bez już niestety przekwita, ale mam nadzieję, że na północ od Mazowsza jeszcze jest sezon na niego i osoby zainteresowane zdążą nastawić co trzeba :)
Przepis przywiozłam od mamy mojej koleżanki, razem z próbką w małej buteleczce. Moja mama, która trunkowa nie jest, całość mi wypiła ( na jej usprawiedliwienie podam, że to była naprawdę mala buteleczka! ) i nalewkę parę razy sama zrobiła.
10 -12 pęków kwiatów ( oczywiście z czystego rejonu, lepiej z lasu niż z krzaka kolo drogi, oczywiście bez owadów typu mszyce itp)
1 litr wody
1 kg cukru
Wodę z cukrem zagotować, wystudzić i zalać kwiaty w szklanym naczyniu na 5 dni.
( Tu moja mama wprowadziła modyfikację. Jeśli jest ciepło, wszystko może nam sfermentować. Aby temu zapobiec, należy codziennie zlać przez sitko płyn, podgrzać, nie doprowadzając do wrzenia, wystudzić i ponownie wlać do naczynia.)
Po pięciu dniach wszystko bardzo dokładnie przecedzamy i łączymy w równych proporcjach z wódką i spirytusem, tj na 1 litr wywaru dajemy 1 litr wódki i 1 litr spirytusu. Zostawiamy na 5 dni i to wszystko, można pić! Jak znalazł do lektury i do podwieczorka dla dorosłych :)
Pozdrawiam, Iza.