Znowu mnie przez moment nie było.
Pojechałam do Łucznicy na kurs ceramiki. Jeśli nie znacie tego miejsca, to szczerze polecam. Stowarzyszenie oferuje ogromny wybór ciekawych kursów rękodzielniczych, a samo miejsce sprzyja odpoczynkowi i całkowitemu zanurzeniu się w twórczości. Większość uczestników wraca na kolejne kursy, to o czymś świadczy :)
W dworku jada się posiłki, jest sala kominkowa, biura i część pokoi dla gości. Pozostałe pokoje są w pawilonie obok, zaraz za nim mieszczą się oddzielne budynki z pracowniami.
Dworek stoi w parku, a w parku na każdym kroku sztuka:
Te zdjęcia to tylko namiastka, trzeba pojechać i samemu zobaczyć ;)
Niestety pogoda była nijaka - jeszcze nie wiosna, już nie zima. Ale nie poddawałam się z tego powodu i wbrew aurze udało mi się nawet kilka razy pójść rano na spacery z kijkami:
Wracając do gliny.
Byłam na kursie Ceramiki I Stopnia. Pomimo że już dwa i pół roku chodzę na ceramikę, to nie żałuję wyjazdu do Łucznicy. Justyna Skowyrska Górska, która tam uczy, jest wspaniałą osobą i niezwykle uzdolnioną artystką. Na jej kursie uporządkowałam moją wiedzę, uzupełniłam luki i co najważniejsze, "musiałam" wszystko przećwiczyć. Mówiąc brzydko - "przerabialiśmy" po kolei różne techniki. Pomimo, że niektóre z nich znałam teoretycznie, to nigdy ich nie używałam. Wydawało mi się, że albo ich nie lubię, albo mi się nie podobają. A tu miła niespodzianka, niektóre mnie zaskoczyły pozytywnie!
Tak sobie myślę, że raczej nie powinnam kursów polecać, bo i tak jest trudno się zapisać. Ale co tam - jak ktoś chce się dobrze od podstaw i w miłym otoczeniu nauczyć ceramiki, to nie ma lepszego miejsca!
Ciąg dalszy relacji wkrótce, moje prace z kursu będę sukcesywnie pokazywać.
Pozdrawiam, Iza.
W pracowni mieszka kotka. Jest bardzo cenna i śpi w sejfie :) |