Znowu mnie nie było. Stąd lekkie opóźnienie w relacjach z podróży małych i dużych. Szybko nadrabiam zaległości, bo już opis następnego wyjazdu się szykuje, nie mówiąc o super ( naprawdę super! ) Candy dla haftujących.
Dziś będzie o Porto w sensie wina.
Podczas mego wyjazdu miałam wielką przyjemność wyjechać na dwa dni na portugalską wieś. Droga wiodła wzdłuż rzeki Douro. To w jej dolinie rosną winogrona, z których powstają słynne wina. Tam też zaczyna się ich pierwszy etap produkcji.
Dolina jak dla mnie wyglądała bajecznie - rzeka jest ogromna, nad nią na tarasach rośnie winorośl. Po rzece pływają statki wycieczkowe. I to z ich powodu piszę tego posta. Bo bardzo bym chciała kiedyś pojechać na taką wycieczkę - w pakiecie jest dojazd pociągiem z Porto, powrót statkiem do miasta , drink powitalny i lunch na pokładzie :) Wszystko trwa cały dzień i słyszałam, że widoki są bajeczne! Taki wypad musi być super dla już zmęczonych zwiedzaniem miasta i lubiących przyrodę.
Winnice konkretnych producentów są "podpisane" :
Tarasy przypominają mi Azję:
Wina kiedyś były transportowane barkami do Vila Nova de Gaia. Teraz barki służą dekorcji i reklamie:
A tu, w magazynach w Vila Nova de Gaia, wina dojrzewają:
I można to zobaczyć, większość producentów organizuje bowiem krótkie wycieczki po magazynach połączone z degustacją :) wina.
Ja trafiłamt do firmy Taylor. Prawie jak "krawiec" :) Wadą i jednocześnie zaletą jest lokalizacja. Trzeba bowiem wejść na samą górę okolicy, ale naprawdę warto. Nagrodą jest piękny ogród i taras z widokiem na Porto.
Będą jeszcze krótkie relacje z tego wyjazdu, głównie poświęcone rękodziełu. Ale ponieważ nie samym rękodziełem człowiek żyje, to nie mogłam się powstrzymać, żeby dziś o innych smakach życia nie napisać.
Następnym razem będzie Candy i wspaniałe nagrody z Hobby Studio. Szykujcie się!
Pozdrawiam ,Iza.