Zanim wrócę do haftów, pokażę jeszcze jeden talerzyk ceramiczny.
Jest taka świetna piosenka, stacje radiowe najczęściej puszczają ją, gdy jest taka pogoda jak teraz. Czyli kiedy jest buro i ponuro oraz kiedy pada.
Fragment tekstu:
" Czekam na wiatr, co rozgoni Ciemne skłębione zasłony Stanę wtedy na raz Ze słońcem twarzą w twarz "
I najważniejsze dzisiaj:
"A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy Ogrzewa niestrudzenie zimne, niebieskie przestrzenie"
Jak tylko zobaczyłam w Tigerze moje nowe stempelki ( post niżej są ), to od razu wiedziałam, ze taki talerzyk musi powstać :)
Piloci mają fajnie. Patrzę na to zdjęcie i od razu mi lepiej:
Wspomniana piosenka specjalnie dla Was na jutrzejszy poniedziałek:
Mam w głowie więcej pomysłów na wykorzystanie moich stempli na ilustrację jeszcze kilku piosenek. Czy też je widzicie i domyślicie się, co to będzie? Jakieś tytuły podacie?
Wystawia on bowiem na wielką próbę mój minimalizm. Często przegrywam i wychodzę ze sklepu z nowymi rzeczami niezwykle potrzebnymi. Muszę się jednak pochwalić, że kilka razy wyszłam nic nie kupiwszy. Twarda byłam!
Pieczątkom uległam. Bo ja pieczątki bardzo lubię i mam ich dużo. Śmieję się, że jak mi źle, to sobie siadam w kąciku i przybijam stempelki :)
Od czasu jak chodzę na ceramikę, mogę sobie poodbijać moje pieczęcie w glinie. Mało to kreatywne, bo mogłabym sama coś wyrzeźbić albo narysować, ale "ja pieczątki bardzo lubię". I mogę w ten sposób odbić je na czymś trwalszym niż papier.
Tutaj mała próbka ze stempelkami z Tigera. Mini talerzyk na przykład na biżuterię, tzw "ring dish" po angielsku. Takiej samej wielkości jak ten, czyli ogólnie nieduży. Dla miłośników dwóch kółek:
Bo rower pojawił się w mym codziennym życiu już w zeszłym roku. Liczę, że będę w przyszłym sezonie jeździć więcej! Znam takich, którym do pięt w tej materii nie dorastam, ale będę sumiennie nadrabiać dystans :)
Jeździcie na rowerze? Często czy tylko troszeczkę?
Nie mogłam się oprzeć pokusie, żeby tego obrazka nie wyszyć.
Podobają mi się motywy Halloweenowe. Bez specjalnej ekscytacji, ale dość je lubię. Monochromatyczne wzory tez lubię, więc pojawił się u mnie ostatnio na tamborku i w tamborku oprawiony obrazek z małą wiedźmą :)
Haftowałam na lnie Belfast, konkretnie na szarym vintage. Do takich wzorów jest idealny. Niebo pochmurne samo się zrobiło. O tym lnie pisałam kiedyś tutaj i tutaj, przy okazji dawnego Candy.
Delikatne prześwity we wzorze nie przeszkadzają mi. Dwie nitki muliny przy tkaninie 32ct to akurat tyle, ile trzeba :)
Wzór z książeczki Mango " Contes de fees" . Haft jest malutki - tamborek ma 13,5 cm średnicy ( zewnętrzy wymiar).
Nadal podoba mi się oprawianie haftów w tamborki. Człowiek się zmienia. O tamborkach było dla odmiany tutaj.
A Wy? Lubicie motywy Halloweenowe? Ciekawa jestem bardzo :)