Zainspirowana internetem, szczególnie Pinterestem, postanowiłam zrobić zimowe mrożone ozdoby. Raczej na zewnątrz, do ogrodu, na balkon, nie do domu oczywiście :) Ozdoby ulotne, jak bukiet kwiatów albo mandale, ale na tym ich cały urok polega!
Próbowałam już rok temu, ale odwilż przyszła i wszystko popłynęło zanim zrobiłam zdjęcia :(
Potrzebny jest mróz, jakieś roślinki, naczynia, sznurek i inwencja własna.
Już wiem, że aby uniknąć tylu bąbelków należy użyć wody przegotowanej i powoli schładzać wodę . Jeśli używamy lodówki, najpierw wstawiamy naczynie do chłodziarki, potem do zamrażarki .
Ciepła woda zamarza szybciej ! ( Efekt Mpemby ), ale tego chyba wobec walki z bąbelkami nie chcemy, więc wnioskuję, że wodę przegotowaną studzimy.
Trochę mi te ozdoby przypominają tzw " Sekrety ", czyli roślinki pod szkiełkami zakopane pod ziemią, które robiłam w dzieciństwie z koleżankami. Bawiłyście się tak?
Więcej inspiracji znajdziecie na
tej mojej tablicy na Pintereście oraz u Jagódki czyli
Blueberry , która dzisiaj też pokazała "mrożonki". Stwierdzam, że jej gwiazdki są ładniejsze niż moje mydelniczki :)
Pozdrawiam, Iza :)