Po powrocie z Suwalszczyzny przepakowałam się i pojechałam do Czarnego w Beskidzie Niskim.
Autem, samodzielnie :) Tym samym przejechałam całą Polskę wzdłuż! Niezły wyczyn jak na osobę, która nie przepada za spędzaniem tylu godzin za kółkiem!
Co robiłam w Czarnem łatwo się domyślić - uczyłam się lepić garnki :) O tym jednak napiszę w następnym poscie, dziś będzie o pięknych okolicznościach przyrody. Tak się bowiem składa, że Beskid Niski kocham od pierwszego wejrzenia i bezwarunkowo, od mojego pierwszego w życiu obozu wędrownego w górach .
|
"A gdzieś ty bywał czarny baranie" |
|
Bladym świtem idziemy na wschód słońca nad Nieznajową. |
|
Polubiłam zdjęcia pod światło ostatnio. Im bardziej nieidealne, tym lepiej. |
|
Nieznajowa. |
|
Drzwi do Nieznajowej. |
|
Konie Jurka. Widok z tarasu Jurka. |
|
Kolejny blady świt. |
|
O poranku - z doliny wsi Długie. |
|
"Nowy dzień wstaje". |
|
W dolinie wsi Długie. |
|
Budka telefoniczna o świcie. |
|
Tu lepiliśmy garnki. |
|
|
|
|
Tu byliśmy na wycieczce. |
|
Tu spałam :) |
Chciałbym powtórzyć te doznania. Ciągnie mnie w te góry okrutnie.
Ciąg dalszy relacji wkrótce.
Pozdrawiam, Iza.
4 komentarze:
This countryside is beautiful!!!
Nowy dzień wstaje - trzy słowa, a ile w nich szczęścia...
Cudowne zdjęcia!
Przepiękne zdjęcia :)
Byłaś bardzo blisko mnie! POtwierdzam, piękne okolice!
Prześlij komentarz