Długo się broniłam przed ceramiką, ręcami i nogami. Nie dlatego, że mi się nie podoba, tylko dlatego, że obawiałam się, że mnie wciągnie kompletnie. A doba nie jest z gumy. Jednak stało się, przepadłam.
Ostatni urlop spędziłam właśnie na plenerze ceramicznym.
Wiem, że jest nieostro, ale tak ma być :) |
Kto nie wie, to powiem, że wypalałyśmy nasze prace w technice Raku. Kto wie, to widzi :) Ja, jako kompletnie początkująca nie miałam świadomości, co mi się trafiło. Trochę jak ta ślepa kura:) Wypal Raku nie jest wcale tak łatwo dostępny. Dopiero teraz przychodzą mi pomysły do głowy, ale to normalne podobno.
Pozdrawiam, więcej zdjęć wkrótce, Iza.
7 komentarze:
Iza, nie mogłam się doczekać tego posta. I nie mogę się doczekać następnych:))
Ojej, mam nadzieję, że się nie zawiodłaś. I że za rok pojedziemy razem :)
Nie, nie zawiodłam się.
Bardzo lubię technikę Raku, bo jest w niej coś z magii i - grozy. Twoje Raku było o zmroku dlatego wygląda jeszcze bardziej magicznie. Lubię oglądać na blogach zdjęcia z wypałów. Obserwowałam Raku na Warszawskich Spotkaniach Ceramicznych i przeżywałam każdy wypał choć nie było tam moich prac.
Musisz tam być za rok i za rok mam nadzieję pojechać z Tobą na plener.
Tak, wyglądało to wszystko jak Sabat Czarownic :)
Wszystko jeszcze przed nami!
Sprawa wygląda klimatycznie ;) Pochwal się pracami!
Kilka skończyłam, wkrótce pokażę :)
No wow, jestem pod wrażeniem :)
Prześlij komentarz