Dzisiaj pierwsza część mojej relacji z pobytu w Lawendowym Polu u Lawendowej Asi :)
Byłam tam na Warsztatach Alchemicznych - w czerwcu. Ze sporym więc opóźnieniem pisze tę relację. A właściwie foto relację.
Przywitała mnie tęcza:
Asia ma pole lawendy:
Z ławeczką:
Prehistoryczny labirynt, w trakcie rośnięcia:
Dwa stawy i trzy górki ( a może odwrotnie? ):
Drewniana chatę:
Domek dla Hobbitów:
Muzeum:
Druga chatkę:
Z najlepszym "telewizorem" jaki w życiu widziałam:
I dużo, dużo więcej. A tego co najważniejsze, nie da się zmierzyć i pokazać.
Szczęściara z Asi!
Pozdrawiam serdecznie, wkrótce relacja z samych warsztatów.
Iza :)
14 komentarze:
Uwielbiam lawendę i mam tylko jej namiastkę ;)Pięknie :)
Powtórzę za Tobą: Szczęściara z Asi...
Telewizor zacny! Mnie też taki by wystarczył...
Przeurocze miejsce!!!
Jakoś trzy czy cztery lata temu czytałam w jakiejś babskiej gazecie artykuł o Lawednowym Polu Asi... I zamarzyło mi się jechać do niej teraz, zaraz, natychmiast i poddać się czarowi miejsca i przy okazji pobawić w produkcję kosmetyków na jej warsztatach...
Niestety wciąż nie dojechałam...
Czekam na Twoją relację z zajęć - może za rok i ja tam dotrę? :)
Iventi Atelier, ja też mam namiastkę. Tylko dwie sztuki :(
Chranna, szczęściara, ale sama swoje życie tam tak zorganizowała - jest szansa i dla innych :)
Joanna T,tak, tam jest naprawdę uroczo.
Tobatka, zachęcam, bo warto!
Ja mam podobną wizję szczęścia, na razie tylko wizję, ale jest miejsce na lawedowe pole, no może poletko, na mojej łączce.Z tytułu pracy zawodowej raczej nie zajmę się proukcją na większą skalę, ale chętnie nauczyłabym się robić to i owo dla siebie i przyjaciół. Poza tym lawenda ma taki piękny zapach!
No i takie małe jeziorko i drewniana chata - marzenie nie do spełnienia :(
Ale cudnie,że innym się tak szczęści, a ja mogę na to popatrzeć z zachwytem z maciupką szczyptą zazdrości!
Piękne zdjęcia, Bela:)))
Bardzo tam ładnie:) Zachęcasz do odwiedzin :)
Jedno z miejsc, które mam nadzieję odwiedzić za jakiś czas :)
Lewkonia, to marzenie do spełnienia :)
Paulyntolyna, zachęcam, bo to moje klimaty.
Ankha, ciekawa jestem, czy Ci się spodoba.
Nie wierzę...udało mi się zamieścić komentarz...od kilku miesięcy nie mogłam tego robić, blogger mi nie pozwalał:))
Weszłam tylko, żeby zapisać dokładną informację dlaczego on to robi, i udało się, coś się odblokowało,....nie wierzę.
Jutro uzupełnię komentarze..... bo jest o czym pisać.
Miło Cię widzieć u mnie z powrotem :)
Ciekawa jestem czy w otoczeniu tak dużej ilości lawendy, dajmy na to siedząc na tej ławeczce czuje się jej zapach.
Ja mam w ogródku dwa krzaczki i nie mogę tego zaobserwować.
Gosiu, ja nie czułam, ale wtedy dopiero zaczynała kwitnąć.
Mmm ... klimatycznie bardzo :)
Prześlij komentarz