W ostatnich promienieniach zachodzącego dziś słońca zrobiłam te zdjęcia.
Jeszcze są gorące!
To chyba najbardziej aktualny post na mym blogu "ever".
Mistrzami planu pierwszego i drugiego moje ostatnie "toczynki". Nie takie ostatnie, bo toczone gdzieś w grudniu, za to poszkliwione i wypalone ostatnio.
Niestety nie mam czasu na koło. Jeśli zajmę się innymi rzeczami w pracowni - szkliwieniem albo innymi technikami, to koło wypada mi raz na kilka tygodni. To zdecydowanie za mało jak dla mnie. Mam poczucie, że w ten sposób się nie nauczę. Chciałabym mieć swoje koło, wtedy będę mogla ćwiczyć kiedy zechcę. Mam nadzieję, że to moje marzenie, a właściwie plan, niedługo się ziści :)
Testowałam nowe szkliwo kamionkowe na tych pracach i jestem z niego bardzo zadowolona :)
Piękne jest, daje taki lubiany przeze mnie naturalny efekt. I zupełnie, ale to zupełnie nie spływa w trakcie wypału. Co prawda miało mieć niebieskie refleksy na zieleni, a wyszło zielono - złote, ale co tam. Takie niespodzianki w ceramice już zdążyłam polubić. Musze jednak przyznać, że początki były trudne. Ta rozbieżność oczekiwań i efektów trochę mnie frustrowała na początku.
Piękne stare złoto w środku:
Cały komplet to małe czarki - wielkość przybliżona filiżance i jedna miseczka. Pozostałe miseczki czekają na wypał. Ma nadzieję tylko, że nie wyjdą zielono - niebieskie ;/ Jak takie będą, to nie pozostanie mi nic innego, jak i tak je polubić :)
Pozdrawiam, Iza :)
6 komentarze:
Już podziwiałam na FB... Miseczki są świetne! Ale Cię wciągnęło :)
Dziękuję!
Wciągnęło i wkręciło :)Szkoda, że doba taka krótka!
fajnie wyglądają , ja stwierdziłam ,że koło nie dla mnie ponieważ nie mam siły w rekach ;p
No trochę siły trzeba, ale jednak więcej sposobu. Mnie najbardziej boli kręgosłup po toczeniu.
O matulu! Jakie piękne te miseczki :)
Dziękuję!
Prześlij komentarz