Ostatniej niedzieli pojechałam do Kampinosu na anemony.
Były i kwitły. Całe łąki anemonów!
Kwitły też inne roślinki, szczawik zajęczy:
Kaczeńce:
Jak widać padał deszcz, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Spacer w deszczu też może być udany, zaletą też jest mniejsza ilość ludzi w lesie.
W tym toku przyroda "opóźniona' o jakiś tydzień - dwa w stosunku do zeszłego roku. Konwalie też będą później, to widać i nie czuć ( tzn nie czuć ich zapachu jeszcze :) ).
Pojawiły się też ślady bobrów, nowość w moich miejscach w Wielkim Lesie:
Zieleń zieloniutka jak szczypiorek na wiosnę:
To tyle relacji z ładowania akumulatorów w lesie.
Ostatnio zastanawiam się nad sensem blogowania i kontynuowaniu tego bloga. Wydaje mi się, że pomimo iż taka formuła pamiętnikarska jest już wyczerpana, jeszcze będę ją kontynuować. przynajmniej przez jakiś czas. Miło mi zobaczyć, co i kiedy robiłam, gdzie pojechałam. Nie wyklucza to jednak zmian i nowych treści. Może nowego miejsca w sieci. Zobaczymy.
Pozdrawiam i życzę miłej Majówki.
Iza.
3 komentarze:
Fajne soczyste zdjęcia. Odpocznij, ale wracaj!
Piękne widoki udało się schwytać w aparat. U mnie konwalie już pączuszki pokazały, więc lada moment wybuchną :) Mam nadzieję, że jednak nie znikniesz i nadal będziesz pokazywać swoje cudeńka oraz takie relacje ze spacerów :)
Zdjęcia u Ciebie jak zwykle zapierają dech w piersiach, a jednak oddycha się spokojnie... Ogólne ukojenie...
Z lubością oglądam, co pokazujesz i komentuję po długiej przerwie nieobecności w tak zwanej blogosferze :)
Prześlij komentarz