Mam słabość do sklepu Tiger.
Wystawia on bowiem na wielką próbę mój minimalizm. Często przegrywam i wychodzę ze sklepu z nowymi rzeczami niezwykle potrzebnymi. Muszę się jednak pochwalić, że kilka razy wyszłam nic nie kupiwszy. Twarda byłam!
Pieczątkom uległam. Bo ja pieczątki bardzo lubię i mam ich dużo. Śmieję się, że jak mi źle, to sobie siadam w kąciku i przybijam stempelki :)
Od czasu jak chodzę na ceramikę, mogę sobie poodbijać moje pieczęcie w glinie. Mało to kreatywne, bo mogłabym sama coś wyrzeźbić albo narysować, ale "ja pieczątki bardzo lubię". I mogę w ten sposób odbić je na czymś trwalszym niż papier.
Tutaj mała próbka ze stempelkami z Tigera. Mini talerzyk na przykład na biżuterię, tzw "ring dish" po angielsku. Takiej samej wielkości jak ten, czyli ogólnie nieduży. Dla miłośników dwóch kółek:
Bo rower pojawił się w mym codziennym życiu już w zeszłym roku. Liczę, że będę w przyszłym sezonie jeździć więcej! Znam takich, którym do pięt w tej materii nie dorastam, ale będę sumiennie nadrabiać dystans :)
Jeździcie na rowerze? Często czy tylko troszeczkę?
Pozdrawiam, Iza.
13 komentarze:
Przede mną powinni zamykąć ten sklep - bo wpadam do niego jak do króliczej nory i wychodze z naręczem rzeczy...
Fajne te pieczątki. Talerzyk wyszedł świetnie. Pozdrawiam.
Pani komoda, rozumiem Cię doskonale :)
Izabela, dziękuję i również pozdrawiam!
Fajne pieczątki-można nimi wiele rzeczy ozdobić.Nie dziwię się,że masz problemy z niezwykle potrzebnymi nowościami:)))
Pozdrawiam:))
Uroczy ten talerzyk. Świetnie wykorzystane pieczątki, no i efekt trwalszy :)
Stempel z przyczepa jest boski!!!!!!!!!! Sklepu nie znam, musze obczaic co to i gdzie to w mojej okolicy?
Tez bardzo lubie stemple, a Ty nowe jak dla mnie wykorzystanie wymyslilas:) Fajne, popieram!
Kocham pieczątki i kocham rower.
Jak byłam dzieckiem to byłam albo bardzo ważną panią urzędnik
albo panią doktor czasem nawet panią dentystką.
A tym to osobom jak wiadomo pieczątki są niezbędne.
Tak więc pieczątka mojego Taty była rozchwytywana i z czasem mocno się zużyła.
Dziś to jest pieczątkowy raj na ziemi.
A jeśli chodzi o rower, to bez roweru nie wyobrażam sobie życia.
Lubię jeździć na rowerze po zakupy bo nie cierpię dźwigania siatek.
Dlatego sezon na rower trwa u mnie niemal cały rok.
Od kilkunastu lat rower obowiązkowo zabieram też na wakacje
i oczywiście "I want to ride my bicycle" z rozwianymi włosami :))))
Lucy, obyśmy tylko takie problemy miały :)
Violka, dziękuję!
Piegucha, Tigera polecam gorąco! To niestety nie ja wymyśliłam. W glinie ogólnie można odciskać prawie wszystko!
Gosia, nie znałam Cię z tej strony, zaskoczyłaś mnie!
WOW! Cudny pejzaż stworzyłaś na tym talerzyku! Jestem zachwycona!!! Ale klimat!
Jak tak patrze na Twoje ceramiczne poczynania, to mi się marzą ceramiczne guziczki ptaszki, zwłaszcza "robinki" i wróbelki :)
Pozdrowienia troszkę, nostalgiczne, szare, acz z kropelką błękitu, odrobinkę zamglone (kocham jesienne mgły!) i żeby smutne, to bynajmniej :)
Chranna, to może spróbuj. Nie ma w Twojej okolicy jakiś warsztatów?
Dziękuję za pozdrowienia :)
O mamuńciu! Jutro biegnę do Tigera! :) I tak skończyło się moje oszczędzanie... ;)
Bombowy talerzyk,ze tak w glinie sie "babrać" mozna i stwarzac takie cudownosci,czapki z glow. Swietnie dobrane stempelki tworza klimatyczna calosc,rewelacja!
Poz.Dana
sliczny ! , ja niestety nie mam roweru i wychodzi na to ze jeżdże raz do roku jak jedziemy na wakcje , a bardzo bym chciała mieć swój taki retro ;)
Prześlij komentarz